LAURA EICHHORN (1889-1961) – NAUCZYCIELKA I DOKUMENTALISTKA

Wszyscy wiemy w Nowym Sączu, że Danutę Szaflarską i Zofię Rysiównę na deski „Sokoła” zaprowadził Bolesław Barbacki. Mało kto pamięta, że miłość do teatru zaszczepiła u nich Laura Eichhornowa. Tę niezwykłą nauczycielkę przypomniał w biografii Szaflarskiej Gabriel Michalik. Stało się to pretekstem do poszukiwań wspomnień na temat niezwykłej sądeckiej nauczycielki.

Sądecki świat młodości Danuty Szaflarskiej to przede wszystkim prywatne gimnazjum żeńskie nazywane „czerwoną budą”. W zasadzie niewielu nauczycieli zwracało na siebie uwagę. Jednym z nich był ksiądz, który był tak przystojny, że nawet Żydówki przychodziły na lekcje religii. Podobnie w pamięci Pani Danuty zapadła nauczycielka angielskiego i niemieckiego, dr Laura Eichhornowa.

To ona obudziła w Danusi ciekawość teatru. Podsuwała lektury. Sama pasjonowała się Szekspirem – pisał biograf Szaflarskiej Gabriel Michalik. Oprócz nauczania Eichhornowa zajmowała się badaniami na temat teatru elżbietańskiego. Dla panienki Szaflarskiej lekcje z Eichhornową były jak prawdziwa wycieczka w nieznany świat. Pani Danusia wspominała swoją nauczycielkę, opowiadała o niej w środowisku aktorskim. O istnieniu Eichhornowej wiedziała nawet Agnieszka Holland. Kiedy przy „Janosiku” siedziałam z Danusią w Nowym Sączu, zapytałam ją o tę nauczycielkę, czy ją pamięta – wspominała Agnieszka Holland w biografii Szaflarskiej – Danusia się rozpromieniła i zaczęła opowiadać, że ją uwielbiała i że ta nauczycielka uwierzyła w nią i namawiała ją do aktorstwa. Danusia była pewna, że pani profesor zginęła w Holokauście. Kiedy powiedziałam jej, że nie, że przeżyła ona i jej córka i że znam dobrze jej wnuki, rozpromieniła się.

Okazuje się, że wnukami nauczycielki są Irena Grosfeld, profesor ekonomii w Paryskiej Szkole Ekonomicznej i profesor Jan Grosfeld, od wielu lat zaangażowany w dialog chrześcijańsko – żydowski. Dzięki Nim udało nam się zdobyć wiele ciekawych informacji oraz piękne fotografie.

Laura Eichhornowa.

Laura Broch urodziła się w Zgłobicach pod Tarnowem w 1889 r. W Wiedniu podjęła studia po czym obroniła doktorat z filologii angielskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pamiętajmy, że miało to miejsce na początku XX wieku, tak więc była jedną z pionierek, które zdobyły taki stopień naukowy. Znała niemiecki, angielski, biegle czytała po hebrajsku. Kochała Słowackiego, Mickiewicza i Tuwima – pisał Michalik. Na ówczesne czasy była naprawdę wykształconą kobietą.

Jej mężem został inżynier Leopold Eichhorn, właściciel tartaku pod Nowym Sączem. Nazwisko Eichhorn należało do zasymilowanych rodzin na Sądecczyźnie. Ojciec Leopolda, Maurycy urodził się w Krakowie w 1857 r. Trudnił się kupiectwem, ale był także jednym z pierwszych członków loży humanitarnej B’nei b’rith w Krakowie (do 1926 r.). Prowadził również tartak poza Sączem, a biuro ulokował przy Jagiellońskiej. 

Młode małżeństwo wyprowadziło się z domu Maurycego (Jagiellońska 7) i zamieszkało naprzeciwko Plant – na Konarskiego 5. Tam urodziły im się dwie córki: pianistka Renata oraz lekarka Olga. Mimo obowiązków rodzicielskich i pracy w gimnazjum, działalność naukowa Laury wykraczała poza Nowy Sącz. Napisała wstęp do przedwojennego wydania „Makbeta” w Krakowie. Była także tłumaczem przysięgłym.

Po wybuchu wojny Laura z mężem uciekli do Warszawy. Tam mieszkali pod fałszywym nazwiskiem jako Eleonora i Paweł Lipińscy. Według wnuka Laury, znaleźli schronienie na mokotowskich fortach, u żony generała Wojska Polskiego. W 1942 lub 1943 r. Szaflarska spotkała Eichhornową, która spacerowała po Warszawie. Jej wygląd był mocno semicki. Aktorka taki spacer uważała za akt skrajnej odwagi. Tragiczny los rodziny rozpoczyna się jednak od Renaty. Działała w AK i została aresztowana. Została zamordowana przez Niemców na Pawiaku. Jej symboliczny grób znajduje się na cmentarzu żydowskim w Krakowie.

Leopold Eichhorn.

Siostra Renaty, Olga z mężem, trafiła do getta. W 1942 lub 1943 r., kiedy wywożono na śmierć jej teściową, mąż Olgi wskoczył do wagonu. Więcej nie wrócił.

Zaraz po wywózce męża, Oldze udało się opuścić getto. Do wypędzenia ludności po upadku powstania warszawskiego w 1944 roku mieszkała razem z rodzicami na Mokotowie, przy ul. Racławickiej. Następnie rodzina się rozdzieliła. Olga pojechała do Lublina. Laura wraz z mężem udała się do  Krakowa – obydwoje przeżyli wojnę.

Po 1945 r. Laura Eichhorn pracowała najpierw w Centralnej Żydowskiej Komisji Historycznej (CŻKH), a następnie podjęła pracę w Polskim Radiu, w dziale łączności ze słuchaczami. Po wojnie powróciła na krótko do swojego prawdziwego nazwiska, a następnie używała ponownie nazwiska okupacyjnego. Jej wielką misją była działalność w CŻKH (zaczątek Żydowskiego Instytutu Historycznego). Zajmowała się spisywaniem i zbieraniem relacji ocalałych Żydów– to jej bezcenny wkład w pielęgnowanie pamięci. Łącznie, do 1948 roku zanotowała 272 historii. Każdy, kto czytał te relacje z naszego regionu, na pierwszej stronie widzi adnotację „spisała Dr Laura Eichhornowa”. Pośród nich jest opowieść Reginy Kempińskiej, matki naszej Pani Anny Grygiel. Laura Eichhornowa pracowała nad konserwacją i skatalogowaniem archiwum Ringelbluma. Ciekawe, czy wiedziała, że także on był związany z Nowym Sączem? Eichhornowa osobiście widziała, jak w Warszawie odkopano metalowe bańki z ukrytymi dokumentami.

Prof. Jan Grosfeld oraz jego siostra prof. Irena Grosfeld spędzali często wakacje u dziadków w Krakowie. W 1956 r. Eleonora została wdową. Cztery lata później przeprowadziła się do Warszawy, gdzie zmarła w 1961  r.

Nowy Sącz o Laurze całkowicie zapomniał. To jedna z najbardziej niezwykłych kobiet w historii naszego miasta. Po rodzinie Eichhornów pozostała powojenna macewa stojąca na cmentarzu przy ul. Rybackiej. Upamiętnia teściów bohaterki tego tekstu: Maurycego Eichhorna (zm. 1938) i Reginę z Landauów Eichhornowa (zm. 1932). Wyryto na niej nazwisko córki, Renaty Rut Eichhornówny oraz tych z rodziny, którzy zginęli śmiercią męczeńską w latach okupacji niemieckiej: Adela i Maks Steinmetzowie, Zofia Steinmetz Finderowa, Lila Steinmetzówna, Maria (z Eichhornów) Finkowa, Henryk i Olga Finkowie z synkiem Jureczkiem. Na macewie widnieje także nazwisko Doroty Fink z synkiem Adasiem.

Łukasz Połomski

Na podstawie G. Michalik, Danuta Szaflarska. Jej czas, Warszawa 2018.

Specjalne podziękowanie dla prof. Ireny Grosfeld i prof. Jana Grosfelda za wskazówki i rodzinne fotografie.