KUPCY, ADWOKACI I SZPIEDZY – HISTORIA KAMIENICY JAGIELLOŃSKA 15, CZ.1

Najpierw stała tutaj rudera, ale potem zbudowano przepiękną kamienicę. W okresie międzywojennym należała do najokazalszych obiektów na Jagiellońskiej. Właścicielami domu do II wojny światowej byli Englanderowie. Kto tam jeszcze mieszkał?

Bogatym lokatorem domu był Jan Wierski (1875 – 1932) wynajmujący aż 7 pokoi z kuchnią. W 1914 r. zapłacił właścicielom kamienicy 3339 koron czynszu, co było wielką sumą. Wierski był adwokatem i zapewne tutaj przyjmował także swoich interesantów. Mieszkał na Jagiellońskiej z żoną Albiną, rodem z Węgier i synami: Zygmuntem oraz Ignacym. Tak naprawdę dr Jan Wierski, to ten sam adwokat co dr Adolf Neuberger – w międzywojniu zmienił nazwisko i przeszedł na chrześcijaństwo. Od dawana należał do zasymilowanych Żydów, o czym świadczy jego działalność w „Sokole” i Towarzystwie Tatrzańskim „Beskid”. Młody Neuberger ukończył Gimnazjum św. Anny i studia na UJ, zwieńczając je doktoratem. W 1903 r. założył kancelarię w Nowym Sączu i pod starym nazwiskiem prowadził ją do 1921 r. Wówczas, zgodnie z postanowieniem Rady Adwokackiej zawieszono go na rok czasu. R. Tabaszewski napisał w swojej publikacji poświeconej adwokatom, że Neuberger wyjechał do Palestyny. Faktycznie znika pod starym nazwiskiem, ale wraca jako dr Jan Adolf Wierski i od 1925 r. z powrotem prowadził w Sączu kancelarię, a od 1926 r. jednocześnie w Krakowie. Wykazywał się wielką aktywnością, publikując m.in. w „Głosie Adwokackim”. Zmarł w 1932 r. i spoczywa na cmentarzu komunalnym przy ul. Rejtana. Udało nam się odnaleźć jego grobowiec!

Zawód kupiecki wykonywał Maurycy Fretting (ur. 1883 r.), który mieszkał aż na dwóch piętrach z siostrą Heleną. Frettingowie prowadzili też na parterze duży sklep. Ich służącą była Wanda Freundorfer. W kamienicy większość lokatorów posiadała służbę, której zapewniano także dach nad głową. Władysława Urabnik służyła u kupców: Jakuba i Rozali Schadnerów. Obok mieszkali Józef i Regina Biegeleisen, razem ze służącą Rozalią Gosiąrek. Losy wszystkich powyższych rodzin są nam nieznane. Prawdopodobnie zginęli w Holokauście. W 1935 r. lokatorem domu był również Józef Oleksy.

Leopold Trepper

Znanym lokatorem domu był przemysłowiec Salomon Trepper (ur. 1897 r.), rodem z Nowego Targu. W domu nazywano go Szlamek. Sam był wykształcony, ukończył Gimnazjum w Nowym Targu. Jego rodzina mieszkała jakiś czas w Wiedniu. Na Jagiellońskiej mieszkał z żoną Leibą z Kleinmanów, dziećmi i służącą Ewą Wójcik. Szlamek należał do Hitachdut (Syjonistycznej Partii Pracy) i w duchu syjonizmu wychowywał swoje dzieci. W 1939 r. rodzina uciekała przed Niemcami na wschód, do Lwowa. Wówczas zginęła Leiba i Salomon, a śmierć zastała ich w Turce koło Stryja.  Holokaust przetrwała ich córka Irena Rotelman (ur. 1923 r.), która mieszkała w Izraelu. Ciekawostką jest fakt, że bratem Salomona Treppera był Leopold (1904-1982), agent sowieckiego wywiadu i twórca „Czerwonej Orkiestry” – sieci radzieckich szpiegów na zachodzie Europy podczas II wojny światowej.  Kto wie, może odwiedzał brata na Jagiellońskiej?!

Grobowiec Wierskiego.

Zdecydowanie jednym z najbardziej rozpoznawalnych lokatorów domu był dr Stanisław Körbel, adwokat, który zajmował pokoje na piętrze wraz z żoną Dolą. Ich służącą była Józefa Panek. Dr Stanisław Körbel (1901-1940) był absolwentem Wydziału Prawa na UJ. Tym samym poszedł w ślady ojca Maurycego, znanego w mieście prawnika i społecznika, jednego z najważniejszych Żydów w historii Nowego Sącza. Stanisław nie tylko prowadził kancelarię, ale również był przedstawicielem IKC na Sądecczyznę i działał w lokalnej prasie. W okresie międzywojennym Körbel był członkiem Towarzystwa Wioślarskiego, udzielał się także w innych organizacjach żydowskich, jak humanitarna paramasońska „Schlaraffia” w Krakowie. W czasie II wojny światowej, jako oficer WP (ppor. rezerwy), został powołany do armii i dostał się do niewoli rosyjskiej. Został rozstrzelany przez NKWD w Charkowie.

Przed wybuchem wojny mieścił się tutaj żydowski sklep bławatny A. Bittersfelda. Swoje owoce sprzedawała tutaj także Matylda Goldberger. L. Berliner miał tutaj skład sukna. W kamienicy kancelarię adwokacką prowadził dr Feliks Borowczyk. Ponadto mały handel, najczęściej w jednoizbowych sklepikach prowadzili Żydzi: A. Goldberger, S. Kraut, Zengel, K. Trześniower, M. Schapiro, R. Dotheimer, B. Klein oraz Jan Oleksy. W budynku ulokował się także jedyny w mieście sklep oferujący pamiątki z Podhala. Należał do Mariana Kowalskiego. Sprzedawał wszystko od rzeźb po zabawki i wyroby koszykarskie. Miasto było przecież stolicą Podhala, także biznes szedł doskonale.  Jako chyba jedyny sklep przetrwał wojnę. Po 1945 r. Waleria Kowalska sprzedawała wyroby kowalsko – ludowe. Donoszono na Majbrucha, który swoim stanowiskiem tarasował swobodne przejście po chodniku. Mianowicie właściciel handlu tak urządził markizę, że utrudniała ludziom spacerowanie po Jagiellońskiej. Donos złożono do Policji Budowlanej w latach 30.

Warto nadmienić, że w domu w latach 30. istniała czytelnia żydowska, jednak ciężko stwierdzić, z którą ideologią była związana. Być może było jej bliżej do syjonizmu, bowiem od 1919 r. w kamienicy działał Komitet Syjonistów, obejmujący zasięgiem cały powiat. Na jego potrzeby wynajęto dwa pokoje u Sary Engländer (przy ul. Jagiellońskiej). Administracją Komitetu kierował adwokat dr Baruch Lustig. Niestety, z racji założeń ideologicznych, wśród członków komitetu, a potem partii, następowała szybka rotacja – część z nich wyjeżdżała do Palestyny. W 1922 r. działalność Komitetu niemal zamarła. Do lat 30. pozostała po nim tylko czytelnia.

Jagiellońska 15 w 2021 r.

Jeszcze w marcu 1939 r. magistrat pisał do Samuela Engländera o wyprawienie na gładko murów ogniowych realności. Już wówczas donoszono o budowie pobliskiej kamienicy pod „13”, dlatego sugerowano wstrzymanie się z budową tam murów. Co ciekawe, w 1939 r. zarządcą kamienicy był Mojżesz Kanner, który w imieniu właścicieli załatwiał wszystkie formalności. Jako adwokat czynił to znakomicie, a sam mieszkał naprzeciwko, pod „10”. Przeżył wojnę, zmienił nazwisko, ale to już inna historia.

Piękna „15” na Jagiellońskiej to prawdziwa perła sądeckiej Starówki. Historia domu i jego lokatorów przypomina o zawiłych losach naszej części świata.