JAKUBIE, UDAŁO SIĘ – przemówienie Artura Franczaka

ENG Below

Wiele lat temu, u zbiegu ulicy Jagiellońskiej i Rynek, w sklepie antykwariusza, gdzie czuć zapach minionych lat a czas już dawno się zatrzymał, w ogromnym fotelu siedział mały człowiek. A może było to odwrotnie ? –   wielki duchem człowiek siedział w małym uginającym się od ogromu wspomnień fotelu?

To był Jakub. Zapytał mnie,  czy to ja jestem tym, który chce z nim porozmawiać?
I rozmawialiśmy. Wiele godzin, dni. Jakub opowiadał o minionym czasie, rodzinie, szkole, ciężkich czasach. I o wojnie, getcie, swojej z niego ucieczce, Zagładzie najbliższych.

A kiedy  wojna się skończyła, o tym jak wrócił do życia. Do jego ukochanego miasta. O nowej rodzinie i wielkiej tęsknocie za tym co stracił. Opowiadał o pracy w spółdzielni, wydarzeniach w Ptaszkowej, o tym jak ukochany Sącz musiał opuścić. O ponownym powrocie. Co roku przylocie ze Szwecji do jego ukochanego miejsca.

Jakub odszedł. Pozostawił jednak swoich uczniów: Łukasza, mnie, Marię, Maćka, Darka, Edytę i Przemka. Teraz są już kolejni. Kasia, Kacper, Julka i inni.

Stojąc tu dzisiaj wierzę, że duch Jakuba jest tu razem z nami. Stoi i cieszy się, że jego marzenie się spełniło. Stoi i swoją  modlitwą do Boga, wielbi jego dzieło.

Jakubie udało się.

ENG

Many years ago, at the junction of Jagiellońska Street and the Market Square, in an antique dealer’s shop, where one can smell the years gone by and where time has long since stopped, a small man once sat in a huge armchair. Or was it perhaps the other way around? – A man with a big spirit was sitting in a small armchair, loaded with a multitude of memories? It was Jakub. He asked me if I was the one who wanted to talk to him? And we talked. For many hours and days. Jakub talked about the times gone by, his family, school, hard times, and about the war, the ghetto, his escape from it, and the extermination of his loved ones. And he talked about the end of the war, about how he returned to life, to his beloved city, about his new family and his great longing for what he had lost. He talked about his work in a co-operative, the murder in Ptaszkowa, and how he had to leave his beloved Sącz. And about returning again, about arriving every year from Sweden to his beloved place. Jakub passed away. However, he left behind his disciples: Łukasz, me, Maria, Maciek, Darek, Edyta and Przemek. And now there are followers: Kasia, Kacper, Julka and others. Standing here today, I believe that Jakub’s spirit is here with us. He stands, overjoyed to see his dream come true. He stands and glorifies God’s creation with his prayer. Jakub, we have made it.