FRANCISZKAŃSKA 4 – ZAPOMNIANE SZYLDY
Franciszkańska 4 – przedwojenne szyldy, czyli krótka historia zapomnienia. Na wiosnę 2015 roku, z budynku przy ul. Franciszkańskiej odpadł tynk i odsłonił przedwojenne szyldy sklepowe. To miało być nasze wielkie odkrycie. Tymczasem okazało się, że wkrótce przedwojenne szyldy zostaną zatynkowane.
Co straciliśmy?
Szyldy – niczym kamienie – niosły niełatwą historię tej części miasta. Kamienica od lat jest nieodłącznym elementem naszych spacerów po Starym Mieście.
Kamienicę na rogu ulicy Berka Joselewicza i Franciszkańskiej zaprojektował w 1902 roku Zenon Remi. Została zbudowana na miejscu starych budynków, które spłonęły w pożarze miasta w 1894 roku. Warto zaznaczyć, że dwupiętrowy budynek należał do rzadkości w naszym mieście. Można było ich wyliczyć kilka. Od początku istnienia, kamienica była zamieszkana w większości przez Żydów. Mieszkali tam też katolicy. Parter służył jako przestrzeń usługowa, zaś na piętrach mieszkali ludzie. Jest to jedna z nielicznych kamienic w tej części miasta, które przetrwały II wojnę światową i okres powojenny.
![](https://www.sadeckisztetl.com/wp-content/uploads/2022/07/DSC08072-1024x682.jpg)
Sklep spożywczy przed wojną prowadził tutaj Izrael Silbiger, który przeżył II wojnę światową. Miał trójkę dzieci. Jako mały chłopiec do sklepu wbiegał jego najmłodszy syn, również Izrael. Potem przyszła wojna i chłopiec został zamknięty w getcie. Był świadkiem masakry i egzekucji 29.04.1942 roku. W kamienicy obok (pod numerem 8), gdzie zamordowano wszystkich mieszkańców, zginął m.in. jego wujek, rabin Jakub Ehrlich z rodziną. W sierpniu 1942 r. w Bełżcu zamordowano całą rodzinę Izraela: w tym rodziców i brata. Chłopiec został wybrany do sprzątania w getcie i razem ze 100 osób został zakwaterowany na ulicy Kazimierza Wielkiego. Z Nowego Sącza trafił do Tarnowa, potem Szebni i obozu w Auschwitz. Był świadkiem śmierci Maksa Volkmana, byłego komendanta policji żydowskiej w getcie sądeckim, wielkiego zbrodniarza. Z Auschwitz szedł w marszu śmierci do Buchenwaldu. Tam stał się cud – spotkał swojego starszego brata Zalke. Starszy z Silbigerów zmarł na miesiąc przed wyzwoleniem Buchenwaldu, zaś Izrael przeżył aby świadczyć o przeszłości. Wyjechał do Izraela, gdzie założył rodzinę.
Pierwszym napisem, którym odkrył odpadający tynk była reklama sklepu Klafterów. Była to znana w Nowym Sączu rodzina rzeźnicza. W tym budynku prowadzili jeden ze swoich sklepów lub jatkę rzeźniczą.
Wiemy, ze w kamienicy znajdował się sklep spożywczy H. Einchorna i Zine Eisenberg. Delikatesy prowadziła tutaj Jetta Weinberger. Od 1926 roku prowadził tutaj sklep galanteryjny Naftali Weinberger. Tutaj także mieszkał z ojcem Lezerem. Inny członek rodziny, Tuba Weinberger od lat 30. prowadził tutaj sklep z naftą. Towary żelazne sprzedawał pod tym adresem Mojżesz Weinstock, który pochodził z Czchowa. Na kamienicy zachował się szyld reklamujący materiały budowlane, który reklamował właśnie jego sklepik.
W kamienicy mieszkały znane rodziny kupieckie. Przed wybuchem wojny wśród lokatorów była Gitel Ehrman oraz Hirsch, Peisach i Manke Einhornowie. Na piętrze mieszkała także rodzina radcy skarbowego Michała Topfera.
![](https://www.sadeckisztetl.com/wp-content/uploads/2022/07/DSC08071-682x1024.jpg)
Odsłonięte w 2015 r. fragmenty szyldów przy ulicy Franciszkańskiej to nie pierwszy taki przypadek w mieście. Wcześniej w podobny sposób odkryto oryginalne szyldy przedwojennych sklepów na elewacjach dwóch budynków przy ulicy Lwowskiej. Na zachowanie reklam decydujący wpływ miał właściciel budynku.
Te z Franciszkańskiej nie przetrwały… Upływa 7 lat od zakrycia szyldów. Sporo w naszym mieście się zmieniło, bardziej zwraca się uwagę na zabytki, nie jest już łatwo burzyć stare budownictwo. I dobrze – pozostaje mieć nadzieję, że lekcja wyciągnięta z Franciszkańskiej 4 posłuży kolejnym pokoleniom