BRACIA KNEBLOWIE – wspomnienie o Oskarze i Emilu Kneblach
4 grudnia mija 10. rocznica śmierci jednego z najbardziej znanych nowosądeczan w Izraelu, profesora Emila Knebla. Wszyscy znaliśmy go jako Milka. W 2014 roku zmarł także jego brat Oskar. Rocznica śmierci Profesora jest okazją do wspomnienia niezwykłych braci Kneblów.
Kneblowie przed wojną posiadali piękną kamienicę przy ul. Wałowej. Jak wspominał Milek, jego przodkowie pochodzili z Kresów. Mojżesz Knebel przybył do Nowego Sącza na jorcait (rocznicę śmierci cadyka) i zakochał się w tym mieście. Założył tutaj winiarnię i niedługo potem ożenił się. Na świat przyszedł Oskar i Milek. Tymczasem Mojżesz szybko ściągnął do miasta swojego brata Judę. Ten również założył winiarnię. Należał do najbogatszych sądeckich Żydów, posiadał także hotel Polonia.
Bracia poróżnili się z niewiadomych przyczyn i zerwali ze sobą kontakt. Doszło nawet do tego, że nie zapraszali się na własne śluby! Dopiero zawierucha wojenna pogodziła rodzinę. Po wojnie obydwaj znaleźli się w Izraelu, a Juda zorganizował Ziomkostwo Sądeczan, które istnieje do dziś.
Najstarszym synem Mojżesza był Oskar Knebel, który urodził się w 1932 r. Milek był o dwa lata od niego młodszy. Wojnę spędzili z ojcem, matką oraz siostrą na zesłaniu w ZSRR. Nie wspominali tego okresu dobrze. Po powrocie do Nowego Sącza, zastali w swojej winiarni pływające w beczkach czapki sowieckich żołnierzy… Wszystko było zniszczone. Oskar w 1948 roku wyjechał do Izraela, zaś Milek został z rodziną w mieście nad Dunajcem.
Był najmłodszym sądeckim Żydem ocalałym z Zagłady, który wrócił do rodzinnego miasta. Z rozrzewnieniem wspominał powrót do Nowego Sącza po wojnie i miłość jaką jego rodzice darzyli to miasto do końca życia. W latach 50., Milek z całą rodziną wyjechał do Izraela. Ja miałem 16 lat jak wyjechałem do Izraela. Nie znałem ani jednego słowa po hebrajsku – wspominał. Do Sącza wracał kiedy tylko nadarzała się okazja. Jak mówił, zawsze coś go ściskało za serce, kiedy zjeżdżał z Zabełcza i widział panoramę rodzinnego miasta. Oskar też tęsknił do miasta nad Dunajcem. Jego syn Elroy wspominał: Ojciec rozwijał we mnie tak mocną nostalgię za ojczyzną, że gdy przybyłem do kraju nad Wisłą w 1986 roku, Polska oczarowała mnie niemal wszystkim. Razem z ojcem i siostrą odwiedziliśmy region, z którego pochodzimy.
Tymczasem obydwaj robili szybką karierę w Izraelu. Milek wybrał zawód filmowca. Był twórcą a potem profesorem i dziekanem Wydziału Filmowego Uniwersytetu w Tel Awiwie. Wśród jego uczniów znalazł się Etgar Keret (reżyser „Meduz” obsypanych nagrodami na festiwalu w Cannes w 2007 r.), który jest także znanym pisarzem i właścicielem słynnego najwęższego mieszkania w Warszawie.
Największą furorę zrobiły zdjęcia Milka do filmu Lionela Rogosina „Come back, Africa” w 1960 r. Ten dramat z pogranicza dokumentu miał premierę na festiwalu w Wenecji, gdzie zdobył nagrodę krytyków filmowych. Film nagrodzono także na festiwalu filmowym w Vancouver. Szczególnie doceniono zdjęcia Milka Knebla który odebrał szereg wyróżnień (m.in.“Most Worthy Picture of 1960” w Paryżu), zaś jego zdjęcia zaliczono do 10 najlepszych na świecie w filmach z 1960 r. Ponadto pracował z kamerą także przy innych filmach: „Wild is my love” (1963 r., dramat prod. USA); „Adam” (1974 r., dramat prod. Izrael); „Ha-Banana Hashehora” (1976 r., komedia prod. Izrael). Pod koniec życia, w 2010 roku wystąpił w izraelskim dramacie „Andante”.
Oskar Knebel ma niezwykłe zasługi w nawiązaniu kontaktów między Polską a Izraelem. To właśnie jemu możemy zawdzięczać zorganizowanie po 1989 r. lotów z Warszawy do Izraela. Zanim jednak do tego doszło Oskar pracował w ELAL (Izraelskie linie lotnicze) w Austrii i Niemczech. Polska w okresie PRL nie utrzymywała stosunków dyplomatycznych z Izraelem. Oskar przyleciał jednak do Warszawy w 1989 r. i w hotelu Mariot otworzył małe biuro ELAL. Pierwsze loty między Polską a Izraelem po 1939 r. były faktem. Doceniono zasługi Oskara – został dyrektorem generalnym ELAL na Polskę i RFN. Przecierał pierwsze szlaki w stosunkach polsko-izraelskich w nowej Polsce. Polacy chcieli zobaczyć Ziemię Świętą, Żydzi odwiedzić kraj przodków – wspomina ojca Elroy.
Oskar zmarł po długiej i ciężkiej chorobie w kwietniu 2014 r. Jego syn Elroy kontynuuje dzieło ojca. W Tel Awiwie prowadzi uznaną kancelarię adwokacką. Jest jedną z najważniejszych osób zaangażowanych w kontakty biznesowe i gospodarcze między Polską a Izraelem. W listopadzie 2013 r. razem z Prezydentem Bronisławem Komorowskim brał udział w otwarciu wystawy poświęconej Janowi Karskiemu w Tel Awiwie.
Był prorokiem przyjaźni między narodem polskim i żydowskim, a wystawa jest rezultatem tej przyjaźni – powiedział wówczas o Karskim Knebel.
Nie było mi dane poznać Oskara Knebla. W ostatnich latach był już schorowany i nie odwiedzał rodzinnych stron. Jednak bardzo ciepło się o nich wypowiadał. Także jego dzieci wspominają miłość ojca do małej ojczyzny. Z całą pewnością zaszczepiła ją w nim jego matka. Pod koniec życia Pani Kneblowa kazała sobie w Tel Awiwie odtworzyć z najmniejszymi szczegółami mieszkanie jakie miała na Wałowej, w Sączu. Oskar i Milek musieli kupować meble, remontować dom, aby matka szczęśliwie spędzała ostatnie lata życia. Miała nawet opiekunkę spod Krakowa, byle jak najbliżej Nowego Sącza – wspomniał Milek.
Milek Knebel ostatni raz był w Nowym Sączu w 2012 r. Zbierał materiały do autobiograficznej książki, której nie ukończył. Jego wspomnienia wiązane z domem na Wałowej i zesłaniem do ZSRR, wykorzystała Anda Rottenberg, która przygotowała wystawę VOID. Na kilka tygodniu przed śmiercią planował przyjechać do Sącza.
Milek był osobą niezwykłą, o której zwykłem mówić, że miałem zaszczyt ją znać. Skromny, serdeczny, inteligentny i sentymentalny. Jeden z ostatnich, którzy wychowali się w atmosferze przedwojennego miasta, przeniesionego do Izraela. Polskę i Nowy Sącz miał jednak zawsze w sercu. Na tyle świetnie znał naszą literaturę, że potrafił mnie zawstydzić. Na pamięć cytował wyrywki z „Barbary Radziwiłłówny”. W Nowym Sączu oddychał młodością. Nie ukrywał wzruszenia oglądając znane uliczki i miejsca. Przejeżdżając koło Miejskiego Ośrodka Kultury wspominał dzieciństwo, kiedy babcia zabierała go przed Dom Pierackiego, a on wdrapywał się na kamienną kulę. Któż z nas tego nie robił? Wtedy uświadomiłem sobie, że sądeczan łączy nić wspólnych miejsc i wspomnień. One nie znikną, mimo iż historia rzuca nas w różne miejsca a nasze kariery toczą się lepiej lub gorzej.
Ja stale jestem ze Sączem związany, nie mogę się go pozbyć. Już dużo razy w Sączu nie będę, dlatego teraz muszę się z nim pożegnać, wyrzucić go ze swojego systemu. Ale nie potrafię – powiedział Milek, kiedy był ostatni raz w Sączu. Zmarł 4 grudnia 2013 roku. Dziś pozostała nam tylko pamięć, która jest nową nicią łączącą Jego postać z Nowym Sączem.